Młodzieńcza miłość - roz. V i VI
Witam Was kochani i serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję też, za miłe komentarze i głosiki.
Zapraszam, do następnych dwóch
rozdziałów:)
Rozdział V
Od tego pamiętnego popołudnia, minęły dwa
dni. Ela tak jak obiecała, spotkała się z
Pawłem ale i upewniła, że to nie jest
chłopak dla niej. Nie wyobrażała sobie, że
mógłby zastąpić Witka a i jego zachowanie,
zostawiało wiele do życzenia. Zabawiła w
tych stronach jeszcze niecały tydzień, po
czym wróciła do domu. Czas szybko mijał,
zwłaszcza że pracy w domu miała pod
dostatkiem, a i o zakupy też musiał ktoś
zadbać. Kiedy wywiązała już się z
wszystkich powierzonych obowiązków,
postanowiła jeszcze na trochę wyjechać. Tym
razem zamierzała odwiedzić rodzinę taty, a
zwłaszcza babcię. Kiedy oznajmiła rodzicom,
że wybiera się do niej a i przy okazji
odwiedzi resztę rodziny, nie mieli nic
przeciw temu, aczkolwiek zasugerowali że
mogłaby wziąć z sobą brata a także i
uprzedzić babcię przed przyjazdem. Babcię
już dawno uprzedziła, a fakt że nie będzie
mogła pojechać do niej sama, też
przewidziała. Towarzystwo brata i to
młodszego nie było jej na rękę, ale bez
niego pewnie nie miałaby szans, na
jakikolwiek wyjazd - Bogu dziękowała, że
choć wypad w góry był w pojedynkę. Po
upływie około dwóch godzin siedzieli już w
pociągu, który wlókł się w żółwim tempie.
Kiedy już dojechali na miejsce i wysiedli,
zobaczyli czekającą na nich babcię a także
i wujka, którzy przyjechali po nich
furmanką. Ela z bratem bardzo się
ucieszyli, bo nie musieli teraz pokonywać
kilku kilometrów piechotą. Kiedy już
rozpakowali się a babcia zadbała o ich
głodne żołądki, dziewczyna postanowiła
odseparować brata do wujostwa, a sama
umówiła się z kuzynką na wieczór. Tak się
akurat złożyło, że była to sobota a więc i
dzień, w którym to na każdej prawie wsi
organizowane były potańcówki. Ponieważ
zarówno Elżbieta jak i jej kuzynka Marysia
lubiły tańczyć, postanowiły pójść na zabawę
do pobliskiej remizy. Kiedy dotarły na
miejsce, okazało się że czekała już tam na
nich spora grupka przyjaciół Marysi, a
wśród nich pewien chłopak, który przypadł
Eli do gustu. Miał na imię Bronek i choć
był ze wsi, wieśniaka raczej nie
przypominał. Był w miarę szarmancki, miły a
nawet opiekuńczy, czym ujął Elę w stu
procentach. Była nim zafascynowana do tego
stopnia, że nawet zapomniała o Witku, co
było dla niej raczej zbawienne. Bawiła się
tak dobrze, że nawet nie zauważyła bardzo
późnej już pory, a przede wszystkim
zapomniała też o tym, że obiecała babci nie
wrócić zbyt późno. Niestety, ubaw zakończył
się po drugiej w nocy, a kolega który miał
ich wszystkich porozwozić do domów, dawno
już wyszedł. Bronek widząc zakłopotanie
dziewczyny zaproponował dowóz, choć nie do
końca komfortowy. W takiej sytuacji nie
czas na grymaszenie, a motor który
zaproponował, to całkiem niezła
alternatywa. Kiedy mieli już odjeżdżać, Ela
przypomniała sobie o kuzynce, której
nigdzie nie widziała i trochę spanikowała.
I tu Bronek okazał się pomocny, ponieważ
widział ją, jak oddalała się od remizy w
towarzystwie jego kolegi. Teraz już
spokojnie, mogła oddalić się w kierunku
domu babci. Kiedy dotarli na miejsce, była
trzecia nad ranem - zastali tylko,
zamknięte drzwi. Elżbieta była przerażona,
ale co w tym wypadku mogła zrobić. Bronek
który właściwie czuł się winny, a chcąc
jakoś pomóc, postanowił że przeczeka ten
czas wraz z Elą, choćby pod furtką.
Propozycja nie do odrzucenia, ale innej nie
było. Tak więc stali, gadali a kiedy już
świtało i zaczęły piać pierwsze koguty,
Bronek objął dziewczynę i pocałował. Miała
wtedy niecałe dziewiętnaście lat, a
pocałunek Bronka, był jej pierwszym
pocałunkiem w życiu.
Rozdział VI
Od czasu pierwszego pocałunku minął rok, a
jego sprawca czyli Bronek, dostał powołanie
do wojska. Stał się dla Eli na tyle ważny,
że trochę zapomniała o Witku, a Bronkiem
była zauroczona. W miarę wolnego czasu,
korespondowali z sobą i wymieniali się
aktualnymi zdjęciami. Stali się dla siebie
bliscy, ale nie na tyle żeby z sobą
chodzić. Minęły niespełna trzy lata, a Ela
wciąż była sama i bardzo samotna. W między
czasie podjęła swoją pierwszą pracę a
zarazem staż i poznała parę nowych osób.
Jedną z nich była Ewa, która bardzo blisko
niej mieszkała i w sumie nawet
zaprzyjaźniły się. W podobnym też okresie
umarły obie babcie, których śmierć Ela
bardzo przeżyła. W czasie dla niej bardzo
trudnym, pomocną okazała się nowo zapoznana
Ewa, która w miarę ją wspierała. Była
mężatką, aczkolwiek do szczęśliwych raczej
nie należała. Jej mąż chodził własnymi
drogami i rzadko bywał w domu. Na szczęście
miała uroczego, trzyletniego synka, z
którym Elżbieta chętnie chodziła na
spacerki. Pewnego dnia, kiedy to Ela znowu
odwiedziła koleżankę, ta była bardzo smutna
i przygnębiona. Skarżyła się na męża, który
bardzo źle ją potraktował. Ciężkie miała z
nim życie, ale wszystko znosiła dla dobra
dziecka. Kiedy zbliżał się już wieczór, Ela
źle się poczuła i postanowiła, że przed
pójściem do domu trochę się przejdzie.
Kiedy tak spacerowała, z daleka dostrzegła
chłopaka, którego już kiedyś poznała dzięki
swojemu tacie (ojcowie znali się).
Postanowiła go bliżej poznać, a spacer
który zaplanowała samotnie i dla lepszego
samopoczucia, teraz miał zupełnie inny
charakter. Ponieważ chłopak stał pod bramą
swojego domu, tam właśnie wyznaczyła sobie
drogę i niby to przypadkiem, tamtędy
przechodziła. Andrzej, (bo tak miał na
imię), pozdrowił dziewczynę i spytał - Czy
my się czasem nie znamy – Owszem -
Potwierdziła, a on zaproponował że
odprowadzi ją do domu. Odprowadzał ją dość
okrężnie, z czego w sumie Elżbieta była
zadowolona, a i nawet lepiej się poczuła.
Umówili się na następny dzień, na który
dziewczyna nie mogła się doczekać. Kiedy
wreszcie spotkali się, wspólnie postanowili
że będą z sobą chodzić. Elżbieta zapomniała
o nieszczęśliwej miłości do Witka, wyparła
też z pamięci Bronka i poczuła, że teraz
nadeszło prawdziwe uczucie – miłość z
wzajemnością.
Komentarze (20)
Ładnie, ciekawie,
refleksyjnie Isiu.
Miłego dnia życzę.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Dziękuję Isiu za odwiedziny, ja znowu nie umiem
rymować, ale lobię takowe czytać,A u Ciebie ostatnio
dobra proza.Serdeczności:)
+ :)
Kwiatuszku ciekawa opowieść -czekam na dalszy ciąg...
gorąco pozdrawiam z Głogowa:)
bardzo ciekawe
dzieje się w tym życiu peelki
miejmy nadzieje,że już wreszcie będzie szczęśliwa
serdeczności:)
udało się:) z przyjemnością przeczytałam:) pozdrawiam
serdecznie
Isiu jesteś stworzona do pisania takich pięknych
ciekawych przeżyć życiowych - czekamy na CD Pozdrawiam
Serdecznie Dziękuję bardzo za komentarz
Czyli z Pawła nici ;) Może Andrzej to będzie właśnie
ten?...
Pozdrawiam Isiu :)
Dzieje się , dzieje . Bardzo ciekawie piszesz Isiu :)
Pozdrawiam serdecznie .
miłość z wzajemnością.Taka jest piękna ..
Super, chylę czoła :) pozdrawiam i głos zostawiam +
Pięknie Isiu. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.
Znów to samo- fatalny styl, skrótowce streszczenia,
miast ,,akcji właściwej". GDZIE DIALOGI?
Pięknie akcja nabiera tempa, ale coś czuję i nie chcę
psuć twej niespodzianki, że tamci poprzedni
szczególnie witek jeszcze powrócą:)