mono
co dzień te same słowa
jedna nieskończoność
monotonność mnie
monotematyczność myśli
monogamia duszy
...
leżę w końcie świata
pobita przez samą siebie
okaleczona
bezwiernością
swych myśli
duch mól cały rozsypany na wilgotnym
dywanie jednostajnie ulatniajacych się
łez
już tylko histeryczny śmiech
staje się mym
lustrzanym odbiciem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.