Morderczyni Miłości
Czasem człowiek jest mordercą...nie tylko człowieka...
To ja ją zabiłam…wygnałam z
serca…
To ja zawiniłam….nie chciałam jej
znać…
Tylko moja jest wina w tym co się
stało…
Sama chciałam być sama….zawsze się
chroniłam
Wmawiałam ze nie kocha…
A on kochal jak nikt inny….
Mówiłam ze go nie znam..
A przeciez tak bardzo chciałam
poznać…
Teraz proszę Boga abym mogla
zapomnieć…
Lecz nie mogę…nie umiem to miłośc
jest prawdziwa…
Teraz już jego nie ma tutaj…
A ja wiem dobrze ze tak bardzo go
kocham….
On już mnie nie zna….
Chciał kiedys lecz ja nie
chciałam…
Teraz kiedy ja blagam aby go
poznac….
Jemu już nie zalezy…
Kochałam go jak nikogo innego…
I kocham nadal…
A teraz…ta miłość jak znicz na grobie
gasnie….
A teraz ostatni jej plomyczek…
Musze się starac żeby nie zgasl…
U niego pozostal tylko popiol…
A u mnie maly plomyczek…
Lecz kiedy on zgasnie….ja zgasne
razem z nim…
Nie potrafie już kochac…
Nie potrafie się smiac…
Wiąz mysle o nim…
Chce z nim wciąż być…
Osoba ta nigdy nie będzie wiedzieć o mojej miłości...bo przecież to ja zakopałam ta miłość na zawsze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.