Morderstwo
I stało się,
Zabiłem!...
Zaczęło się zupełnie
niewinnie,
Lekkie przyduszanie,
Od czasu do czasu
Upuszczanie krwi.
Niewielkie draśnięcia,
Płytkie rany.
Któż zgadłby
Jak to się skończy?
Najczęściej jednak
Stawiałem pijawki.
A po prawdzie,
To moją winą było
Ich nie odganianie.
Lecz skąd
mogłem wiedzieć,
Iż pijawki wysączą,
Aż tyle krwi?
I w końcu do tego doszło,
Zabiłem!
Jam morderca!
Co zabił swe własne JA...
Stając się każdym!
I nikim...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.