Na jej Demony...
Zbliża się ciemność wielkimi krokami
Ukrywa się tam za zamku wieżami
Lecz widzę ją wyraźnie, przede mną się nie
schowa
Nie ukryje się nigdzie ani za drzewem ani
nawet za polnym kamieniem
Dla mnie zawsze jest widoczna jestem na nią
uczulony....
Na jej demony.......
Na smutek, płacz i zębów zgrzytanie
nic nie poradzę, co się ma stać to się
stanie
lecz nie dam się jej ogarnąć i zaciągnąć w
otchłanie
choć jej nie przeszkadza to wieczne
czekanie
bo wie ze i tak mnie kiedyś dostanie
Czeka na moja nieuwagę
by mnie sprowadzić na manowce
tak jak dawniej sprowadzała do siebie inne
zbłąkane owce
które trapiło zwątpienie, cierpienie
Puki życia starczy będę się bronić
A także innych ludzi postaram się chronić
przed popadnięciem w zwątpienie
aby ich nie dopadło cierpienie i rozpacz
by nie zbłądzić w odchłań
lecz na ścieżce światła zostać
Ciemności do siebie nie dopuszczę
ani do nikogo innego kto ze mną tą ścieżką
będzie podążać
Bo jestem uczulony na ciemności
demony...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.