Na moje osiemnaste urodziny
Kiedy byłem mały...
Jeszcze taki,
Że ledwo mogłem sięgnąć
na półkę po dziesięć złotych
Chciałem dorosnąć...
Albo wtedy gdy chodząc
Palcami ocierając świeżą
Przetartą pumeksem podłogę
Myślałem że wygrałem
Zawsze na przejściu trzymałem ojca za rękę
Mówiłem
-Tato chodzę
-Wiedze synku, wiedze staraj się,
-Kiedy dorosnę będę taki jak Ty
Zawsze chciałem być ojcem
Dziś mam osiemnaście lat
Nie widzę fajerwerku
Nikt specjalnie nie klaska
Nie ma przyjęcia , defilady
Specjalnie nie zmieniłem się
No może
przytyłem licząc jedno piwo i kieliszek
wódki
Ale kiedy otwieram drzwi babci w sklepie
Słyszę Dziękuje panu
Myślę
"Dorosłość jest przereklamowana"
Chodzę od 6 roku życia :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.