Na życia grani
napisany po pobycie w Tatrach:)
Na progu złowrogiej, nieufnej grani
zdradzieckiej jak stado rozszalałych
wężyc
puszystym dywanem mgła kusi z otchłani
i gubi promienie roztargniony księżyc
Kosmiczną rozsiewa rosę luna
wrzosy na wierchach zbierają to żniwo
od watry lekko speszona łuna
syci się jaskrem jak ogień oliwą
Napawa grozą i strachem mami
dla śmiertelnika ostatni widok
żegluje śmierć na życia grani
Nie zoczysz nawet, gdy porwie szponami
zbierając krwawe, codzienne żniwo
na życia grani, śmierć nie zna granic
tak btw, to to jest sonet 4-4-3-3, czyli włoski:D
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.