Na życie głuche...
Wyrwałbym chętnie, jednym ruchem,
wszystkie te chwasty co się plenią.
I dają światu zielsko głuche,
które niczego już nie zmienią.
Życie zagłuszą swym nadmiarem,
broniąc dostępu do tworzenia.
Bo się przedwcześnie robią stare,
i nic nie wnoszą do istnienia.
Snują po ziemi obłym cielskiem,
wkraczając w sfery im nieznane.
Są tylko takim przykrym zielskiem,
co zbędne jest, i niekochane.
Jakże potrzebna staje ręka,
która potrafi jednym ruchem,
uczynić to…i jednym cięciem,
korzenie rwąc na życie głuche.
Komentarze (3)
Wiersz bardzo dobry i może mieć różną wymowę i w
przenośni i w rzeczywistości,tak czy inaczej chwasty
są nie mile widziane..powodzenia..
Bardzo podoba mi sie, szczegolnie pierwsza zwrotka,
nie wiem dlaczego. Wiersz napisany jest z pasja i ma
madre przeslanie.
To prawda - chwasty trzeba usuwać dosłownie i w
przenośni, jeśli nie o rośliny chodzi. A teraz kilka
uwag maleńkich - zdaje się miało być "obłym", poza tym
"nie" z przymiotnikami piszemy razem. Myślę, że
możnaby zmienić w ptrzedostatnim wersie ostatniej
strofki "ruchem" na " cięciem', ale oczywiście decyzja
należy tylko do Ciebie. Wiersz i tak mi się podoba.