Nad przepaścią
Nad przepaścią
Szukałem winy w sobie
Usprawiedliwienia dla czynów Jej
Szukałem w sobie cierni, które duszę ranić
mogły Jej
Dla usprawiedliwienia czynów Jej
Szukam w sobie zła
By usprawiedliwić zadany przez Nią cios?
…Winię siebie za całe zło
Za ciepło, które daję – być może za
ciepłe jest
Za czułość, którą ofiaruję – być może
zbyt czuła jest
Za uwielbienie, które dla Niej mam –
być może zbyt wysoko uniosło Ją
Za miłość, którą okazuję – może nie
tak chce by kochać Ją?
Dziś stoję z krwawiącym sercem
Odarty ze złudzeń
W ciemności bez świec
Bez siły i zaufania
Nad przepaści skrajem
Z głosem, który nadal powtarza bym nie
przestawał kochać Ją
Czym skończy się krok do przodu?
Upadkiem w czeluść …?
Czy może jednak…chwyci mnie kochająca
dłoń?
Komentarze (2)
Sam stałem kiedyś przed podobnym dylematem. Myślę że
warto skoczyć :-) Jeśli cię nie złapie ta dłoń o
której myślisz, może złapie cię inna, która wzbudzi w
tobie nową lepszą miłość, a jeśli nawet spadniesz,
znajdzie się na pewno ktoś kto pomoże ci wstać i
wydostać się z ciemności :-) Piękny wiersz :-)
Jeśli TA dłoń nie chwyci - znaczy,że nie jest warta
tej miłości... piękny wiersz pełen uczuć