nadbagaż
/myśli pokręcone/
co ze mnie zostało z tamtego ja
smukły zarys twarzy dzisiaj księżyc w
pełni
nos niezwykle długi cętkowany
wróć
trochę połamany przez życia zakręty
oczy ponoć takie same jak wtedy
kiedy pierwszy raz zapłonęły
gdy ciebie ujrzały
nadal tak niebieskie nadal pełne marzeń
choć częściej niż przed laty
pieką łzy w kącikach
pozostało niewiele choć ciała nabrałem
rozmiar iks-iks-el
nawet guz - przyjaciel spod krtani
wycięty
ostatni łagodny - zostawić nie chcieli
coraz słabiej powolnie zanikają pręgi
zmieniam bieg
zwalniam tempo
gotowy na śmierć
zaledwie po dwóch dość prostych
przejściach
prawie nietknięty
ubywa dni
przyspiesza czas
nadbagaż doświadczeń
nadwaga
nadciśnienie
nadświetlna
nad ...
przesadzam?
i to grubo
ciało traci na wadze
tyle ile wyparło
szkoda gadać
trzeba brać się
za robotę
nie narzekać
lamentować i rozkładać
dopóki wystarczy sił
Komentarze (3)
nie zawsze można zdobyć się na odwagę - by zdobyć się
na optymizm, na walkę o każdy dzień, chwilę...
pozdrawiam ciepło :))
Podobno dostajemy od życia tyle ile możemy udźwignąć.
Ale nieraz los jest okrutny:))
Zycie jest cętkowane i kręte. Twój wiersz zrobił na
mnie wrażenie, szczególnie z powodu dobrej puenty :)