Nawiedzenie
Patrzę na płomień, co powoli gaśnie.
Mimo słońca, co przez okno wpada,
Lubię na owy płomień patrzeć,
Jak tańczy na końcu czarnego łuczywa.
Zaraz zniknie... Wśród żelaznej oprawy.
Zgaśnie wśród rozgrzewającego się wosku.
Zgaśnie... Tak jak ty zgasłeś.
Wśród bieli pościeli, szpitalnych
kroków.
To było tak dawno... Wśród tylu dusz, co
wciąż gasną.
Tylu dusz ile świec, co znikają
płomienie.
W ten piątek, gdy On tez na krzyżu
zmarłszy,
Patrzył w Niebo z utęsknieniem.
Dzień za dniem biegnie... Nie wróciwszy
dawnych czasów
Przyszedłeś... Zza szerokich rzek, zza
zielonych lasów,
Zza tych białych chmur, co okrywają
słońce,
Zza ołtarza Boga jakoby iskry świecące,
Zapewniając, że jest Ci dobrze.
Mimo że wśród snu to mówiłeś
Wierzę... Że to Ty byłeś.
I znów zgasłeś jak ten świecy płomień...
Za złotą bramą Niebieskich okien...
W ten dziwny dzień, dla świetej pamięci 'Zdzisia' P. G.
Komentarze (8)
Piękny wiersz, urzeka. +
Bardzo wzruszajacy i piękny. Elo.
bardzo ciekawy i wzruszający wiersz, budzący wiele
uczuć . podziwiam i pozdrawiam
jest w tym wierszu jakaś niesamowita magia
Kurcze mi tez zakręciła sie niejedna łezka w oku:)
niesamowite co może zrobić taki wierszyk;) jestem
pełna podziwu!!
[*] po drugiej stronie jest piękniej, więc można tylko
tym w górze pozazdrościć..
Aż łza się mi w oku zakręciła. Naprawdę wspaniały
wiersz, wszytko można sobie wyobrazić. Ciao :)
bardzo wzruszający jest twój wiersz, ładnie, obrazowo
opisana historia, którą ujrzałem swoim wewnętrznym
okiem wyobraźni. Wiersz naprawdę na ogromny plusik.
pozdrawiam ciepło.