nic do stracenia
tak trudno jest otworzyć zlepione łzami
powieki
smutno kiedy wiesz że nie warto ich
otwierać
i tylko dreszczem ta myśl przebiega przez
duszę
że lepiej by zamknęły się na wieczność
odruchowo kolejny raz sięgasz po nóż
sycisz głodne spojrzenie błyskiem ostrza
wiem
znam melodię przecinanych żył
zapach uwolnionej krwi budził mnie ze snów
w których ty byłeś
jej słodki smak kiedy stróżkami ucieka i
kapie
kap kap kap
ta rozkosz zatrzymującego się serca
pamiętam każdą igłę nienawiści
przekłuwającą ciało
zawsze wtedy krzyczałam twoje imię
zawsze za tobą tęskniłam kochanie…
ostatnia łza tocząca się po martwym
policzku
tak gorzka
wsiąkająca w ziemią…
w pustce umysłu jedna myśl uporczywa
konająca
czy tym razem zdążysz zanim spadnę w
ciemność?
każde tchnienie ostatnie twoim imieniem
nazywam
tak
znam tą gorycz
tylko strachu już nie odczuwam
bo czego się bać gdy nie masz nic do
stracenia?
chciałabym żebyś cierpiał tak jak ja wtedy i nie jest mi przykro ani tym bardziej wstyd zapomnialam
Komentarze (2)
heheh jakby się człowiek każdą pałą przejmował to
chyba pół polski miałoby depresję ;]]
dziekuje i pozdrawiam.
i głosik na wiersz. godny przemyslenia...
strasznie smutny, przerazajaca koncówka. Po
przeczytaniu dedykacji pojawia sie pytanie - Czy
napewno chciałabyś żeby cierpiał równie mocno jak Ty?
Tego nie bardzo rozumiem, ale nie muszę. rozumieć.