Nic mi nie wychodzi
Mala depresja byla...dobrze, ze przechodzi, choc czasem wraca...
I nawet gdy pakuje juz walizki
i zdecydowana jestem by wyjechac.
Wiem wtedy, ze koniec moj jest juz
bliski,
dla swiata bylaby mala ze mnie pociecha.
Nigdzie juz nie zajde, bede (jak dozyje)
nikim znaczacym.
Wyksztalcenia zadnego nie zdobede (tego nie
kryje)
czlowiekiem ku zniszczeniu jestem
podazajacym.
I trudno jest tu uwierzyc,
w jakies moze lepsze jutro, lepsza
przyszlosc.
I trudno jest mi z porazka sie zmierzyc.
Ja po prostu mam dosc , nic mi w zyciu nie
wyszlo.
Nie wiem kogo mam pytac o rade,
bo ten kto pocieszal, ma inna do
podnoszenia na duchu.
Szukam kogos kto w dobre obroci kazda ma
wade.
Potrzebuje przeprowadzki, myslowego
ruchu.
I wlasnie, gdy pakuje walizki
i by wyjechac jest mi spieszno i pilnie.
Gdy wskaznik samopoczucia jest niski,
czuje sie tak bezsilnie.
Bo jestem nikim, po prostu do niczego.
Czego sie dotkne, sypie sie na proch.
Czy ktos widzial czlowieka tak
pechowego?
Chce odetchnac, wyjechac do Hiszpani, Angli
badz Wloch.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.