Nie ślimacz się
Rzekł tata Ślimak do synka Ślimaczka:
"Synu pamiętaj - każda kaczka,
bocian, ptak inny - na ciebie dybie
i niechybnie
zje na śniadanie albo kolację
jeśli nie schowasz się w zieleni"
Rzekł syn "Masz tato rację.
Potrafię mądrą radę docenić.
Przyrzekam uciekać śmigle jak wiatr"
Nie patrzcie tak...
Od tej rozmowy Ślimaczek trenował,
chociaż bolała czasami głowa,
noga odmawiała posłuszeństwa,
oczka - do rogów podobieństwa
z wysiłku zezowały w dwie strony.
Ślimaczek stał się niedościgniony.
Uznał, że osiągnął triumf ostateczny,
że jest na sto procent bezpieczny
gdy przegonił Żółwia - sąsiada.
Wszystkim wokół o triumfie rozgadał
i śmiał się z ptaków w głos.
Aż tu znienacka
przyleciał kos
i ślimaczka
zjadł.
Uważnie słuchaj dobrych rad.
***
Na wyraźne żądanie aranka :-)
i ku pocieszeniu tym, którym żal Ślimaczka
- dopisuję:
Nim Czytelniku
płakać zaczniesz
nad Ślimaczkiem...
On drogę sobie "wykuł",
wypełz przez kosa "zaplecze"
(skorupkę miał wzmocnioną przecież
od fizycznych ćwiczeń)
Jako stateczny Ślimak żyje
u mnie na działce.
A co mi powiedział - opisałam w tej bajce
;-)
Komentarze (47)
Biedny ślimaczek...+++
Pozdrawiam.
Śliczna bajeczka, ciekawie napisana no, i morał nie
tylko dla dzieci.
Pozdrawiam.