Nie zginęła
Nocy poślubnej nie przeżyłem,
Bo się skończyła nim zaczęła.
Ale pół – nocy później wyłem,
Że jeszcze Polska nie zginęła.
Wzięli mnie w trepy dla zasady,
Młodzież się przed poborem gięła.
Ja łkałem w pierwszym dniu parady,
Moja ty Polsko nie zginęłaś.
Wsadzili mnie za brak kultury,
Chociaż ku górze ta się pięła.
Już osadzony w ciemne mury,
Śpiewałem… jeszcze nie zginęła.
Później to była solidarność,
Nie wiem, dlaczego, i skąd wzięła.
Brud, syf, ciemnota – czyli marność,
Lecz wciąż ta nasza nie zginęła.
Teraz mam dzieci, nawet wnuki,
Lecz ku historii pęd nie działa.
Próżno próbuję swe nauki,
Polsko… czemu ty zginąć nie zdołałaś.
Komentarze (4)
Może się kiedyś opamięta
lub krwią swych dzieci znowu spłynie
czemuż latorośl nie pamięta
ofiary, dzięki której żyje - bardzo na tak
Dobrze,że ona trwa wbrew wszystkiemu Grandzie,mimo,że
daleka jest od naszych marzeń,
jak sądzę...
Dobrej nocy życzę.
lecz powolutku Polska ginie,
bo wszyscy ci co wyjechali,
może śpiewają "Jeszcze Polska"
ale nie patrzą że się wali.
Cała w ruinie, polne drogi.
współczuję ci Polaku drogi.
Pozdrawiam serdcznie
Wolność powinna mieć s w o j e granice.