Oddech śmierci
Niedoceniających
- Wróciłem!
...cisza odpowiada pocałunkiem zimnych
dreszczy.
Sześć ścian,a wokół pustka,
brak codzienności odzianej w suknie
splamioną.
Wyleciała oknem,dokąd sfrunęła?
Wiatr zawisł i płacze,
błądzi oczami nieba
bez zapachu nieskalanego jutra...
Czekaj...szuka!
Biegnie ścieżką wspomnień,
miejscami gdzie byłaś.
Dostrzegł normalność w niezwykłości
odcieniach,
mgłą dotąd osłoniętą.
- Odkąd czułe serce nosi?
Przecieka papierowa powłoka,
umiera z tęsknoty...
- Czyżby...?
Pamięta Cię tańczącą z liśćmi,
lekką,delikatną mewe,
obraz wolności,
posąg dziecięcej nieświadomości,
porywczą niczym rzeke.
- Szalony!W obłęd wpadnie!
Na ramie dzięła życia stanął,
samotność mu doskwiera.
Już stracił wszelakie wartości
I szydzą z niego drzewa.
Korzeniami oplątały
- nie puszczą niewiasty.
- Och...tylko raz!
Żegnałaś już.
- Ostatkim spojrzeć pragnę...
Dostał szans dwie,przestań więc.
- Zabójcą najdroższy!
Śpij...
płatkami krwistych róż usłana.
A ostatnie słowa brzmiały
"Tyś całym światem,ukochana.
Wyśnij mi ją kwiecie śmierci,
wolą konającego ujrzeć słońce..."
Uśmiech nieboszczki
zarysował się na bladej cerze,
bo żył w sercu dziewczyny niemy
człowiek,
co uczuć wyrazić nie umiał.
Gdu usnęła - dopiero zrozumiał...
Komentarze (2)
Sporo rymów jak na wiersz "bez rymów". ----
Interesująco napisany, niemal zupełnie odwrócił uwagę
od swojego wyglądu. Warto go doszlifować, ale za jakiś
czas - z dwóch powodów.
spoko fajny wiersz podoba mi sie nie bede sie
rozpisywac bo sie nie znam i glupka z siebie zrobie :D