odrzuceni
Choć sztandar płonie uśmiechem
Twarz tkwi ukryta w dłoni
To słowo odbija się echem
I tak głęboko boli
Przez twarz pełną pogody
Przedziera się wnętrze wrażliwe
Miłości, tęsknot ugory,
Nadzieje ciągle żywe.
Choć po pejzażach znajomych,
Dawno żeruje szarańcza.
I niebo jakieś nad nami
Z chmur ołowianych wisi.
Latają czarne anioły
I przestrzeń daleka od ciszy.
Serca rytm przyspieszony
Kiedy się słowo to słyszy.
Grażynie C.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.