Odtrącenie
Jak odebrać skrzydła aniołowi,
co spłynął z dłońmi pełnymi miłości?
Ostatnie złudzenie z tej ciszy zrodzone,
krzykiem rozproszyć, odtrącić zaufanie,
ta szczerość, co bije z Twojego
spojrzenia.
każe mi milczeć, kiedy znów mnie wołasz.
To lęk we mnie żyje, lękiem oddycham,
czy te słowa wypowiesz, że jesteś snem
jedynie,
tylko zwątpienie dzisiaj dać Ci mogę,
z żalem nieskończonym, który gryzie
duszę.
Zamiast ze spokojem w piór Twoich bieli,
ponad nicość wzlecieć, tam gdzie
nadzieja,
w łzy je zamieniam, zraszając nimi
kwiaty,
smutnych towarzyszy mojej wędrówki.
Chciałabym odejść nim świt powróci,
zapomnieć, że czekasz, czuwasz nad mym
losem,
lecz wciąż we mgle na złą trafiam
ścieżkę,
kiedy próbuję stanąć nad przepaścią.
Bo jak odebrać skrzydła aniołowi,
co spłynął z dłońmi pełnymi miłości?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.