otworzyłam...swoje serce
otworzyłam ... swoje serce szeroko,
radośnie z ufnością i wiarą..
.
popatrzył na nie,
uśmiechnął się,
ścisnął,
aż popłynęły karminowe łzy...
...płakałam, tak bolało a on nadal je
trzymał w swoich szponach,
szyderczy grymas wykrzywił mu twarz,
twarz,
którą tak kochałam, i te oczy takie zawsze
posępne, zimne i śmiertelne...
...czy cierpienie musi tak mocno wsysać się
w życie???
w moje życie,
czy..., to wytrzymam?
dla wszystkich wierzących w złudzenie zwane miłością
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.