Pan kat i jego propozycje
Ze snu wyrywa mnie piskliwy dzwonek.
Ktoś przyszedł mnie odwiedzić, wspaniale,
dlaczego tylko w środku nocy?
Podchodzę do drzwi, zerkam przez judasz.
O nie to znowu on.
Pan kat przyszedł złożyć nową
propozycję.
Cóż dziś zaproponujesz akwizytorze z opaską
na oku?
Kolejny sznur, dzięki któremu w chwili
otwarcia zapadni wyrywane są wszystkie
kręgi szyjne, a człowiek umiera w ułamku
sekundy?
A może idealnie ostrą gilotynę?
Czym dziś przyszedłeś mnie zaskoczyć?
Mała strzykawka wypełniona trucizną?
Czy może elektryczne krzesło w promocyjnej
cenie?
Co by to nie było, przyjdź rano dobroduszny
staruszku.
Pozwól odespać te dni, które straciłem na
negocjacji z tobą cen.
Przecież odwiedzasz mnie codziennie.
Jeszcze się nie nauczyłeś, że nie chcę?
Nie potrzebuję twoich cudownych narzędzi
uśmiercania człowieczego ciała w kilka
sekund.
A jeśli kiedyś zechcę sprawdzić tą twoją
idealną gilotynę zadzwonię do ciebie.
Zostaw tylko kolego wizytówkę i nie
przychodź więcej nieproszony.
Dobranoc przyjacielu.
A rano wywiesiłem karteczkę
„akwizytorom dziękujemy”
Jakub Lewandowski Płock 28/29.01.2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.