O Pani!
...taki sentyment...
O Pani!
Za twym rozkazem, w bój ciężki
poszedłem.
Wierząc, że czekasz, list ten
wysyłam.
Pragnę Ci pisać, jak bardzo miłuję,
Choć daleka droga dzieli nasze ciała,
Pozostały nam dusze splątane
miłością.
Ja Ci wierny, krew dla Ciebie wroga
przelewam.
O Pani!
Piszę, bom ranny pod Wiedniem został,
Osaczony przez medyków, czuwających
ciągle,
Tchu nie mogę złapać, dusząc się.
I tylko miłość do Ciebie nie pozwala
skonać.
Kiedy zaś wrócę, Ty w objęcia me
wpadniesz
I cichutko do ucha mego szepniesz:
„Czekałam na męża mego, w
samotności rozpaczając,
Modliłam o powrót zdrowego, a rany i
mnie bolały.
Samotne noce nie przespane, bez wsparcia
czułej ręki,
W zapomnienie oddaję, boś wrócił zdrów
cały.”
O Pani!
Ja czoło twe całując, pewien będę, że
miłujesz,
I choć trudy walki, me ciało ranione
odczuwa,
Wiedz, że wrócę nie ciałem, lecz duchem
miłości,
Bo rana ma boli, więc miłując Ciebie
Pani,
Konam!
...ale ja NIE konam...bo jest na świecie ktoś...kto potrafił mnie pokochać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.