Pani Muszla i świat gasnącego...
nosze się, z decyzją od jakiegoś miesiąca,
że zamieszkam na stale w lodówce.
meldunek złożyłam u bogini.
omijam w odbiciu. lepiej nie patrzeć,
w oczy potworom. skulam wzrok jak bura
suka.
niech gwałcą wyrzuty - piszczę z
podniecenia.
jestem piękna, rzecze Abi, na swój sposób.
otwieram jej wnętrze, by zobaczyć własne
jelita,
metry wspomnień. po śniadaniu.
zaciskając dłonie na żołądku, wibracje.
zakładam podsłuch na przewód pokarmowy.
i nie ma już innych opcji.
misternie, dwoma palcami o krtań.
łaskocze zawartość. w zachwycie lekka
kolacja,
ląduje bezpiecznie, na dnie muszli.
a jednak, światełko nęci możliwościami.
lubię jeść.
adoracja najświętszej klamki, czułym
dotykiem,
owijam dłoń, o metal. wyprawa po pasztet.
zamknęłam światło - jeść dziś nie będę.
Komentarze (4)
W bardzo ciekawy sposób opisana udręka chorej osoby
Nałogi rozpanoszyły się w naszej rzeczywistości w
sposób okropny. Niedługo trzeba się będzie zastanawiać
co można spokojnie robić, aby się nie uzależnić od
tego.Jak zwykle u Ciebie ciekawie.+
majstersztyk świetnie napisany wiersz to jest
przypadłość uzależnienia Sposoby leczenia różne bo
niejedzenie zwiększa głód i podwaja racje Brawo!
Piękne słowo poezji Plus:)
bulimia -paskudna ciężka choroba -wiersz dobry
-wielkiego plusa zostawiam i pozdrawiam