Perypetie
Na morzu wielkim pełnym burz,
samotny statek się bieli.
Boże proszę Cię pomóż mu,
by nie utonął w tej wściekłej
kipieli.
Kapitan mocno dzierży ster,
lecz fala uparcie kołysze.
Nie daj się wichrom,żagiel zwiń
dokoła szepty słyszę.
Nad jego głową niebo, gradowe
chmury toczy,
a wiatr i deszcz,uparcie
tnie,tnie prosto
w jego oczy.
Lodowate powiewy,chcą zmrozić mężne
serce,
trzymaj się mocno swego kursu,
i nie daj się rozterce.
Sterujesz śmiało statkiem
swym,
bo tyś nieulękniony,odważnie
stawisz czoło,
żywiołom tym wzburzonym.
Pokonasz wszelkie siły złe,
i ludzi o złej woli odeprzesz mężnie,
chociaż wiem! jak bardzo serce boli.
A kiedy morza spokojna toń,
twój statek ukołysze,
Poczujesz ulgę w sercu swym,
i w koło błogą ciszę.
I w pracy wir,wpadniesz jak
wiatr,
przyjazny,co żagle wzdyma.
Statkiem swym zaś,swobodnie płyń,
by nikt Cię nie zatrzymał,
Gdy lustra wody spokojna toń,
odbije swe oblicze,
Uśmiechnij się serdecznie!i radość z życia
czerp,
czego Ci z serca życzę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.