Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Pierścionek (odc. 32)

(wspomnienia Marii)


Uśmiechałam się, czytając to ponownie, i Władek to zauważył. Lecz on wcale się nie uśmiechał, tylko mruknął pod nosem:
-Egzaltowana trochę ta twoja przyjaciółeczka…
Zdziwiłam się i zapytałam:
-Egzaltowana? Co to znaczy, egzaltowana, Władziu?
-„Kochana Przyjaciółko, moja kochana Mario!” - jakie to egzaltowane! „Razem z moim cudownym mężczyzną!” - takie tam „fiu bździu”! Według mnie tak nie pisze dziewczyna do drugiej, obcej jakby nie było, dziewczyny, ani kobieta do drugiej, obcej jakby nie było, kobiety – prychnął mój Władek. – Jeszcze ta „drobinka najśliczniejsza”… chociaż w tym przypadku akurat można ją zrozumieć, bo to kobieta będąca przy nadziei…
Nawet się nie uśmiechnął. Trochę to dla mnie było dziwne – on zawsze taki dowcipny, uśmiechnięty – teraz miał z tym jakieś problemy.
„No nic” – pomyślałam sobie, „może ma dzisiaj słabszy humor”.
-Chodźmy na spacer, Władku. Może wpadniemy do Irenki? – zaproponowałam.
Wbrew moim oczekiwaniom wcale się nie zachwycił tą ostatnią propozycją, ale na spacer poszliśmy.
-Może nie musimy iść do tej twojej Irenki? – zapytał, po ładnych kilku minutach milczenia w trakcie przechadzki. Odczuwałam to nawet jako dąsanie się.
-Władku, czy coś się stało, że nie masz humoru? – zapytałam wprost.
-Nie, nic się nie stało. Zaraz będzie koniec września, zacznie robić się zimno, z czego tu się cieszyć.
„O! tego to już za dużo” – pomyślałam i postanowiłam bardziej go „przebadać”:
-Władku, a może ty jesteś zazdrosny?
-Zazdrosny? Niby o kogo? – zapytał i rozłożył ręce, jakby mocno zdziwiony.
-Może o mnie, że chłopcy na ulicy ładnie się do mnie uśmiechają?– zażartowałam, choć rzeczywiście po drodze minęliśmy kilku panów, którzy się ładnie nam ukłonili i do nas uśmiechnęli.
-Marysiu, jeśli jestem zazdrosny, to nie o tych chłopców, ale o tę twoją przyjaciółkę mogę być zazdrosny, co tak pięknie cię nazywa w tym liście do ciebie – odpowiedział, czym zdumiał mnie ogromnie.
-Naprawdę? – zapytałam i roześmiałam się.
Byliśmy na samym początku lasu, na ścieżce, ale nikogo akurat obok nie było. Szliśmy jeszcze trochę dalej, ale wkrótce Władek zatrzymał się, chwycił mnie za rękę i patrząc w oczy rzekł:
-Marysiu, ja ciebie też kocham, może bardziej niż ta twoja Lesia, a ty nie zwracasz na to uwagi – wyżalił się. – List od niej tak strasznie cię cieszy, bo nazywa cię kochaną i najdroższą. A ja ci to mówię już tyle czasu, a ty nic i jedynie sobie ze mnie tylko żartujesz!
Już teraz nie było mi do śmiechu. Wydawało mi się to niesprawiedliwe, bo przecież nie było tak, że sobie z niego żartowałam. Spoważniałam i dotknęłam ręką jego twarzy. Zapytałam poważnie:
-Władku, skąd wiesz, że cię nie kocham?
Chyba go zatkało, bo stracił na jakiś czas mowę. Nawet nie patrzył się na mnie tylko w ziemię i staliśmy tak kilka ładnych chwil. Trzymał mnie za rękę, patrzył w ziemię, nic nie mówił, ja też milczałam. Ktoś przechodził obok, jakaś młoda kobieta, lekko nas ominęła, a myśmy stali jak dwa małe słupki soli.
W końcu podniósł na mnie swoje piękne, brązowe oczy (mówiąc szczerze, zawsze się nimi zachwycałam), nie odrywając ich ode mnie podniósł i pocałował moją rękę i wypowiedział słowa, które zapamiętałam potem na zawsze:
-Kocham cię, Mario, kocham cię już od dawna. Pora już, żebym ci powiedział o tym tak bardzo wyraźnie, byś usłyszała i w końcu zrozumiała. I także powiem ci o tym, że chciałbym cię prosić, byś wyszła za mnie za mąż – wyznał i oświadczył mi się jednocześnie tym sposobem.
„Spokojnie, spokojnie!” – pomyślałam sobie – „to tylko małe trzęsienie ziemi”. Przyszło mi do głowy, może w tym przypadku rzeczywiście niezbyt ładne przypuszczenie, że wyjątkowo radosny list mojej Lesi, opisujący jej szczęście związane z posiadaniem rodziny, tak wpłynął na mojego Władzia, że w efekcie przed chwilą usłyszałam na moje własne uszy jego oświadczyny.
A jednak to, co teraz zrobił, zdumiałoby każdy nawet słup soli, nie mówiąc o mnie, dziewczynie tak czułej i wrażliwej. Mówiąc krótko - tym razem mnie zatkało.
Włożył mianowicie tę drugą rękę (tę, w której aktualnie nie trzymał mojej) do kieszeni i wyjął z niej małą chusteczkę, ładnie złożoną i uprasowaną. Trochę się wygniotła w kieszeni, ale co tam – nie miało to znaczenia.
Trzymał to zawiniątko w ręku, jakby chciał mi podarować, ale ja dalej stałam jak słup soli i tylko patrzyłam na niego. Puścił moją rękę i odwinął chusteczkowe zawiniątko. We wnętrzu jego lewej dłoni zabłysnął wtedy w słońcu piękny, złoty pierścionek, z czerwonym rubinowym oczkiem!
„Ależ on ma gust!” – pomyślałam sobie, nawet nie domyślając się tego, co miało stać się dalej i do kogo to cudeńko jubilerskie ma trafić.
A mój Władek wziął go w palce prawej dłoni, chusteczkę schował z powrotem do kieszeni, ujął moją lewą dłoń i wsunął ten swój śliczny, złoty pierścionek z rubinem na serdeczny palec mojej lewej dłoni. Zrozumiałam wreszcie, że ten śliczny pierścionek od tej pory jest mój!
Dalej stałam jednak jak słup soli i patrzyłam na niego, ale w końcu wydusiłam z siebie:
-Musisz mnie teraz pocałować, bo inaczej to wszystko będzie nieważne!
Objął mnie, pocałował i wreszcie wtedy się do mnie pierwszy raz na tym spacerze uśmiechnął. Chyba mu wreszcie ulżyło, gdy właśnie teraz cały ten stres i wszystkie te jego problemy ze mną go opuściły.
Gdy zobaczyłam ten przepiękny, męski uśmiech, i ten prześliczny pierścionek na moim paluszku, to zmiękłam do reszty i wzruszyłam się, co zaowocowało słowami:
-Kocham cię, Władku, kocham cię także, już od dawna.
I nawet zawiesiłam „przepisowo” jedną łezkę na swoim policzku, a potem z wrażenia aż otworzyła mi się buzia i uśmiechnęłam się jakoś tak głupawo, bo trochę przez łzy, chyba jednak radości.
Schowaliśmy się pod wczesno-jesiennymi drzewami i całowaliśmy się tym razem ładnych parę chwil, namiętnie, żeby nie powiedzieć gorąco objęci. I jakby to powiedzieć … zakochani! A przynajmniej ja – coraz bardziej smakowały mi te jego pocałunki.
-Kochana, chciałbym cię przedstawić moim rodzicom jako moją narzeczoną, a dla nich będziesz ich synową. Czy zgodzisz się? – zapytał grzecznie.
-Oczywiście, że tak, kochany Władku. Przecież mnie znają i rozmawiają co jakiś czas ze mną i chyba mnie lubią. Mam nadzieję, że nie zemdleję przy tym, choć wiesz przecież, jaka jestem nieśmiała – odpowiedziałam.
Wracaliśmy już za chwilę, bo zaczęła zbliżać się pora jego odjazdu do Skalińca. Szliśmy, trzymając się za ręce, a swoją drugą, prawą, w tym momencie wolną ręką on mnie obejmował.
-Władziu, przepraszam, ale jest jedna ważna rzecz do uzgodnienia – powiedziałam w którymś momencie z pewnym wahaniem, zatrzymując się gdzieś po drodze, jeszcze na leśnej ścieżce.
Nie odpowiedział, natomiast patrzył się na mnie wyczekując mojej prośby i nie puszczając mojej dłoni, na której lśniły złoto i czerwień, kolory jak ulał pasujące do złotej polskiej jesieni.
Mimo tego dałam radę wyrazić się prosto i bez wahania:
- Władziu, chciałabym żebyś mi przyrzekł, że nigdy więcej nie upijesz się alkoholem. Ja osobiście bardzo unikam wódki, a nawet wina, a ciebie proszę, byś przyrzekł mi teraz na zawsze, że będziesz zawsze trzeźwy! Dla mnie i dla naszej rodziny!
-Dobrze, Marysiu, przyrzekam ci to. Nigdy już nie powtórzy się to, co się stało, że byłem pijany, wtedy na tamtej łące. Już się to nie zdarzy, obiecuję ci. Czy jednak czasem będę mógł coś wypić z kolegami lub w rodzinie, a może także na naszym weselu?
-Tak, Władku, mój kochany, będziesz mógł. A teraz mnie pocałuj, żebyś wiedział, że mój pocałunek jest dziesięć razy lepszy od kieliszka wódki – zażartowałam.
Znów całowaliśmy się ochoczo przez chwilę, znów mi się to podobało, a wtedy mój Władek powiedział:
- Marysiu, każdy twój pocałunek jest tysiąc razy lepszy od każdej wódki!
-Twój też jest pyszny, mój drogi znawco – powiedziałam z uśmiechem i oboje już szliśmy z powrotem w naprawdę dobrych humorach.
Władysław wiele razy mówił potem, że mój pocałunek jest tysiąc razy lepszy od kieliszka wódki, a nawet tysiąc razy lepszy od najlepszej zakąski!
Co za zaszczyt dla mnie być lepszą od najlepszej zakąski!

Dodano: 2016-12-22 07:08:16
Ten wiersz przeczytano 501 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Nieregularny Klimat Ciepły Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (11)

waldi1 waldi1

Pięknie się czyta ..

AMOR1988 AMOR1988

Dokładnie, u mnie też będzie in plus, tak myślę :)

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Amor
Jeszcze 2 odcinki do Wigilii się zmieszczą, oba jak
najbardziej optymistyczne - no bo jak miałbym postąpić
inaczej? Przecież w Święta moi bohaterowie ani Drodzy
Czytelnicy nie powinni się zbytnio zamartwiać.
Dziękuję i pozdrawiam.

AMOR1988 AMOR1988

Po raz kolejny pięknie i poza złymi, wojennymi
wydarzeniami

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Madame Motylek
Pisarz w czasie ugniatania pierogów lub, dajmy na to,
mielenia maku, też może oddać się rozważaniom o tym,
co ma się stać dalej z bohaterami powieści. Rola
Autora jest bardzo odpowiedzialna, więc póki nie
rozezna sprawy perspektywicznie, dokąd to wszystko
zmierza, to nie powinien raczej brnąć w następne
odcinki. Nawiasem mówiąc kilka następnych jest już
gotowych lub prawie gotowych (jedynie kwestia czy i
kiedy opublikować). Dwa (nr 33 i 34) zmieszczą się
tutaj jeszcze do Wigilii, a następne - zobaczymy.
Dziękuję za wizytę, komentarz i zainteresowanie.
Serdecznie zapraszam.
Pozdrawiam i idę stawiać choinkę :)

Madame Motylek Madame Motylek

No proszę !
Druga para młodych bohaterów powieści zaręczona!
To jest świetna wiadomość:)
Januszu Krzysztofie!
Nie możesz tak zostawić tej powieści.
Sądzę , że pierogi sobie bez Ciebie poradzą, jak
również karp.
No, może jedynie choinka sobie nie poradzi:)
A poza tym, od czego jest wigilijny catering?
Przed Świętami trzeba odpocząć,
a nie stać przy garach:)))
Pozdrawiam

Janusz Krzysztof Janusz Krzysztof

Karl
Otóż to! Muszę to już w końcu zostawić, a zabrać się
za coś bardziej pożytecznego - gniecenie pierogów,
ubieranie choinki, skrobanie karpia :)
Sporo pracy do Wigilii zostało.
Dziękuję za wizytę, komentarz i pozdrawiam.

karl karl

ale się napracowałeś, poczytam
w kawałkach - muszę gnieść pierogi
Pozdrawiam serdecznie

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »