Płynę nad chmurą
Wczoraj spojrzałam z tarasu. Dostrzegłam
płot przed domem, kota na ławce, śpiew
ptaków.
Październik - a u mnie lato.
Z uzależnienia wyrwana terapią
szokującą,
twarz wystawiam ku słońcom.
Poddaję się dotykom. Opuszki muskają
ciepło, delikatnie czułością po
policzkach.
Miękkie, bezpieczne pieszczoty
na całym ciele czuję.
Emocje ustępują. Jestem jak piórko białe
puszystolotnie frunę. Wznoszę się, wiruję
nad borem, nad chmurą płynę.
Zaczynam być szczęśliwa.
Na chwilę powoli opadam i znów -
do góry, do góry i tak mi lekko, luźno.
Wreszcie swobodnie oddycham.
Komentarze (77)
Nie mam zastrzeżeń.
Pięknie. "Puszystolotnie" - świetne.