pociąg na Atlantydę
w zziębniętych palcach obracam
sny o zaginionych lądach
popiołem tamtych wulkanów
posypuję głowę
moja wina
prywatnym czeluściom
oddaję hołd
rozdrapując rany powstałe
po katastrofie pociągu na atlantydę
moja wina
moja wina
że nie mam dokąd pójść
autor
puella_aeterna
Dodano: 2008-05-16 13:46:05
Ten wiersz przeczytano 443 razy
Oddanych głosów: 0
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.