Poezja zagmatwanych mych myśli
Oddychać się uczyć nie musiałam.
Życie wzięłam takie, jakie mi dali.
Nie pogardziłam.
Nie protestowałam.
Jednak słów mi brakuje,
by opisać to, co czuję.
Nauczyć się kochać
to nie lada łatwe zadanie.
Nie przeczę.
Nie potwierdzam.
Każdy ma na ten temat własne zdanie
czy w ogóle warto
czy tak można
uczyć się tej trudnej sztuki
i odegrać ją na pamięć
dublując scenariusz na scenie życia
oddając hołd wielkiemu uczuciu
ograniczonego egoizmem
i zakrytego kurtyną fałszu.
Kiedyś z szyderczych zamiarów
los może źle karty rozdać
te niewłaściwe role dać
A wtedy na przekór prawdzie
niewłaściwy schemat
będziemy musieli grać.
Uczucia może i same przychodzą
Może i same odchodzą
Nie wiem
Nie znam się
Ale nie w tym rzecz
I nie w tym słowie sens
Starałam się o miłości nie wspominać
Jednak samo z siebie wyszło.
Piszę, bo taką mam potrzebę.
Nie jest to żaden poemat
tylko parę prostych słów na papierze
niekoniecznie logiczna całość
Może ktoś nie zrozumieć
Może ktoś przegapić
znaczenie słowa
tego najważniejszego zarazem
dla mnie najmniejszego
Piszę, bo lubię.
Taka moja ludzka dola.
Nikt mi nie zabroni układać
myśli w słowa
A to mi się bardzo podoba
jako człowiekowi wolnemu
bez głupich zobowiązań
i prostych wyrzeczeń.
Możecie krytykować
Bawić się i składać
w całość różnokształtne litery.
Nie obchodzi mnie,
co z tymi wyrazami zrobicie.
Ja podołałam zadaniu,
które do mnie należało
ukazałam pustkę każdego tego słowa
z jego lewej i prawej strony
Nie tchnęłam w niego życiem
Nie dałam siły istnienia
Pokazałam jak skomplikowany jest każdy
wers
a w każdym z nich ja
i zagmatwana moja myśl.
Nie muszę być kimś
jakimś wielkim
uznanym przez uczonych poetą.
Po co mi jakieś tytuły
skoro tylko prochem jestem?
Co z tego za korzyść
słuchać głośnych oklasków
i od klakierów donośnych wrzasków?
Uczciwiej jest pisać
wśród pajęczyn kąta ściany
dla bliskich nam ludzi
by pokazać im drogę.
Oni zrozumieją
bo oni po części ją znają.
Głównie to o szczerość serca mi chodzi.
Nikim też mogę być
(nawet odpowiada mi taka rola)
między wersami życia żyć.
Będąc właśnie nemem
tak naprawdę stałam się kimś
z pełnymi kieszeniami
czarno-białych słów poezji.
Jestem
i tworzę dla zabawy
tak jest łatwiej
nie trzymać się żadnej literackiej
zasady.
Tu może przecinek,
albo i kropkę postawię.
Tu znowu jakiś rym z metaforą
pozostawię.
Niech mówią,
że złe, czy głupie
wcale nikomu nie zabraniam.
Pisałam serdecznym palcem
(stojąc na jednej nodze)
z krzywym na ustach uśmiechem
wbrew obowiązującej modzie
i średniowiecznej,
a także współczesnej epoce.
Nawet każdy nonsens
zawiera w sobie sens
Kończę tę wypowiedź pozorną
kropką absurdu.
Komentarze (2)
Bardzo często ktoś mówiąc kocham, poprostu siebie
kocha.
Poezja zagmatwanych mych myśli....brawo....
za zawarte w nim słowa dla nie których na pewno bedzie
dlugi przegadany...ja czytałem z
zainteresowaniem...bo jest wiele słow prawdy...dobry
wiersz...