POJEDYNEK
Od południa powiał wiatr,
Kiedy wyszedł mi naprzeciw,
Ten co na emocjach gra,
Ten, o którym mówią
„TRZECI”.
Niby nic, a jednak żal,
Za mną zdrada tkana skrycie,
A przede mną jeden strzał,
Jeden strzał i śmierć lub życie.
Co ja robię, stary cap?
Jak wplątałem się w tę chryję?
Przecież może być i tak,
Że przypadkiem go zabiję.
Albo może zdarzyć się,
Że po mimo mej zręczności,
On mnie trafi kulą w łeb,
Powierzając Opatrzności.
I przez kogo wszystko to? –
Przez tę co mi rogi wpina.
Czy ja jeszcze kocham ją? –
To jest jakaś losu kpina.
Może strzelę kulą w płot
I dam szansę Artemidzie.
Ale ona ślepa wciąż,
I kto strzela niedowidzi.
Zresztą ja nie jestem ten,
Co się kąpie w naiwności
I nie szukam jak Don Kichot
Na tym świecie moralności.
Zemsta ma nie będzie krwawa,
Bo me serce dosyć krwawi,
Więc wymyślę plan „Top
Secret”,
Który z parką się rozprawi.
Gacha więc na muszkę wezmę,
I raz strzelę tak wspaniale,
Że po moim trafnym strzale
Chłop zaśpiewa wyższe skale.
Żonkę chwycę za spódnicę,
Włosy „na zapałkę” skrócę
I do znanej knajpy w mieście
Jako „damę” ją podrzucę.
P.S. – To na tyle,
Chcę mieć wszystko mile w
tyle.
A cóż ona, moja żona?
Chyba trochę przestraszona.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.