poranne w oczy
przez pryzmat muszych trupów
zagłaskanych na szybie
zeszłej niepięknej jesieni
odbarwiasz stiuk nad wezgłowiem
(czyj to był pomysł)
w barwę niezamierzoną
extra-ultra-maryna
nie obiecuj cud niedzieli
nad spuszczonym stawem
potem w lesie jeszcze
niezielonym drzewem
a może być i vice versa
delikatnie przekulaj dzień
między do wczoraj stawianymi
kabałami samotnych uśmiechów
niczego sobie
nie rozpieprzyć
Komentarze (1)
Jakos dziwnie sie poczulam , zdaje sie cos
rozpieprzylam ... uscisk Bogna