Prawda o zgubionych snach
Zapomnisz jak dziecko każde moje słowo, gdy
z życia przebudzisz się do snu
Bo nie odróżniasz burzliwego dnia od
spokojnej nocy
Plastikowym okiem spoglądasz każdego dnia
gdzieś w moją stronę
I nie wiesz czy w prawda niemo krzyczy czy
kłamstwo nieśmiało zaciska usta
A ja z innymi podpieram ostatnią ścianę, za
którą kryją się niedomówienia
Wyplute " witaj " na pożegnanie, a " żegnaj
" przy powitaniu mota
A ja i tak zostanę w miejscu wciskając
beton w piach
Przecinając ciszę krzykiem jak ostrym
nożem
Łatwiej pozwolić śmierci umrzeć podczas
egzystowania
Po co udawać ? Po co tłumić w sobie siebie
i podgrzewać słowa na języku jak na palniku
?
Skoro cisza i tak znajdzie drogę i trwać
będzie w tej chorej symbiozie dopóki nie
zdechną wszystkie kwiaty i ostatnia
chryzantema nie uschnie na ostatnim
zapominanym pseudo grobie pod ruchliwą
ulicą
Jutro może o nas zapomnieć
Wypić za dużo z gwiazdami
Albo zasiedzieć się tam, gdzie śmierć
opatrza rany swym ofiarom
Zamiast Księżyca odwiedzi nas czerwony dym,
a z nim
Czarny grad, gdy umrze ostatnia miłość, gdy
nadzieja wyrwie ostatni
Włos ze swej głowy, gdy przebaczenie
przewróci się I rozbije skroń o krawężnik
ogarnie nas przewlekłość,
A cierpliwość ugotuje się w wannie
Nie zapominaj o tych bursztynowych
oczach
W tym chorym świecie nawet śmierć nie jest
pewna
Dlatego pozwól mi się zapatrzeć w betonowy
chodnik
Gdzieś tam nad głowami zasypia ktoś
Mając ułożony pełny plan na wyegzekwowanie
szczęścia od szczęścia - nie zdąży, bo
piach sypki pod jego nogami.
Tak zapomnieć raz, wsiąknąć z deszczem w
ziemię i poznać, czym jest czas
Usiąść na kolanach kłamstwu
Dla odmiany wpaść do przepaści z dnem
Otulić się przenikliwością i w bezczelności
znaleźć ukojenie
Tak dla odmiany ..
Z dedykacją dla odbicia w lustrze .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.