Przyjaciółko nie moja
dla U.
Milczenie już nie krępuje.
We włosach coś potargał strach.
Śnieg, mróz, ciemność i wiatr duje.
Czymkolwiek to, już tego brak.
Na samotność mnie skazałaś.
Nigdy nie mówiłaś prawdy.
Z mego statku korzystałaś
bez umiaru. Pozwoliłaś by
cisza bardziej rozdzieliła
nas niż czterech przecznic przestrzeń.
Cisza ta mnie ośmieliła
by zapytać o coś więcej.
To co ludzkie z tym co boskie
między nami nie mieszkało.
Było bowiem zbyt beztroskie
i dyskrecji nie łamało.
Jednoczący stopień cnoty
między nami się nie zrodził.
Głowy zbyt pełne głupoty,
dusz szlachetność nam nie grozi.
Droga zaginęła w piasku.
Nie prowadzi do jedności.
Chyba szukała poklasku
w opozycji do miłości.
I nie mogłaś tego pojąć,
że to zwierzę nie jest stadne.
Wystarczyło Ci mnie odjąć.
Nie żałujesz i niech zgadnę,
w myślach wciąż jesteś indianką,
nadal nienawidzisz czerni,
nie chcesz wiedzieć, że sielanką
nie są obojętni wierni.
Żegnam więc Ciebie, królewno.
Ja nie byłam Twym czcicielem.
Po tym wszystkim wiem na pewno..
..byłaś moim przyjacielem.
Komentarze (1)
Przeczytałam wiersz dwa razy i tak do końca nie wiem
czy odgadłam to co chciałaś przekazać
czytelnikowi,jednak o to chodzi abyś ty wiedziała a
reszta niech snuje swoje przypuszczenia,Jeśli chodzi
o przyjaźń rożnie bywa ja po kilkunastu latach się
zawiodłam a to boli jak ch...................