Ptaszydła-straszydła.
Zamiast dziś chrapać do południa,
Bo w końcu wolny dzionek przyszedł,
Ja od świtania półprzytomna
Marne wierszyki sobie piszę.
Dom cały tonie w rusztowaniach,
Wreszcie na remont przyszła pora
I nowy problem się wyłonił
Bowiem od rana do wieczora:
Ptaszydła- straszydła
Tłuką się za mym oknem
Ptaszydła- straszydła
Rwetes czynią okropny
Chwileczka ciszy, mrużę oko,
Ale wróciły, znów zaciekle
W blachy rusztowań dziobem walą,
Jak potępione dusze w piekle.
Wypełzam z łóżka, cóż poradzę,
Po domu robię kilka kółek,
Nagle odkrywam podłą zdradę!
Syn im podsypał czerstwych bułek.
Ptaszydła- straszydła
Tłuką się za mym oknem
Ptaszydła- straszydła
Rwetes czynią okropny
Poczekam, zdzierżę, skończą wreszcie
I wtedy pośpię do południa,
Wypiję kawkę, tak nieśpiesznie,
Dokończę wierszyk, jak się uda.
To mojej zemsty chwila przyszła,
Syn już zrozumiał sytuację,
Wczesne śniadanko u ptaszydeł-
Obiad gotuję na kolację!
Ptaszydła- straszydła
Tłuką się za mym oknem
Ptaszydła- straszydła
Rwetes czynią okropny
Komentarze (4)
Biedny syn, za dobre serce został tak srogo ukarany,
mam na mysli obiad na kolacje ;-) Bardzo fajny wiersz
:-) trzeba sie usmiechnąć :-)
Eee..w hałasie źle się pisze.. M.
Jak z tego wynika i do ptaszydeł - straszydeł można
sie przyzwyczaić..coś w tym musi byc....pozdrawiam...
Ale Autorka widać polubiła te straszydła, skoro nawet
refren dla nich stworzyła. No tak, można ponucić.
Nawet słyszę perkusji dziobanie, lub bębenka.