Rachunek sumienia.
Liczę dziś. Na palcach niezgrabnych,
szorstkich.
Ile mi zostało szans. Ile już
zmarnowałem.
Czy mi podarujesz życie. Czy się nie
odważysz.
Boisz się jak ja - drzew suchych,
spragnionych.
Gdzieś głęboko w lesie gniją, płaczą
czasem.
Trudny to rachunek. W sumie pamięciowy.
Nie da się zapisać na tej bladej kartce.
Bo ja jeszcze nie zdołałem odkryć
znaków.
Co by mi pomogły zanotować te zdarzenia.
Kiedy patrzyłem ci w oczy. Twoje - moje
oczy.
Dziś już chyba nie doliczę, bo reumatyzm.
Cham.
Okulary ciężkie, grube. Brzemię takie
gatunkowe.
I największy problem mam z pamięcią.
Jędza.
Tylko gdzieś mam zachowany krótki list od
ciebie.
Pisałaś go przez całe życie. Daleko od
siebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.