rodzice
Mówią co robić,
Jaką drogą kroczyć,
Aby życia swego nie zmarnować.
Chcieliby za mnie je budować.
Radą swoją służą,
Miłe rzeczy dla mnie mówią,
Gdy upadam, rękę podają.
Nie zawsze tak wiele wymagają.
Zbuntowana i nieznośna córa,
Bez uśmiechu, ciągle chodzi ponura.
Wrzeszczy, wścieka się, ocenia.
Nie zna rodzicielskiego cierpienia!
Rodzic to anioł cierpliowści,
Wysłucha doradzi, pełen miłości,
Nie pamięta raniących słów.
Ani niepotrzebnych czynów.
Ta zła i nieposłuszna dziewczyna,
Z drugiej strony bardzo wrażliwa,
Też kiedyś będzie miała dzieci.
Za nie gotowa życie poświęcić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.