w różańcowej nadziei...
...tak zwykła szara niepozorna
w garści przekłada różańcowe
paciorki w które prośby wkłada
by z wiatrem uniósł ponad głowę
wszystkie zmagania i rozterki
z nadzieją że ktoś ich wysłucha
choć z każdym słowem ona dziwnie
staje się wątła oraz krucha
jednak na tyle mocna aby
jeszcze utrzymać się na wietrze
dopóki siłą przemijania
w piachu struktury jej nie wetrze
nadzieja zwykłej niepozornej
proszącej tylko o to by
ktoś dostrzegł w tych paciorkach strach
kiedy w ukryciu roni łzy...
Komentarze (8)
Czytając Ciebie zastanawiam się i dochodzi do mnie że
tak jak Ty również i twoi czytelnicy wiele stracą na
rozbiciu beja. Pozdrawiam z plusem:)))
Choć wierzę w Boga, jakoś nie mogę uwierzyć, by ta
sama modlitwa powtórzona 10 czy nawet 100 razy miała
większą skuteczność, niż wypowiedziana raz. Dlatego
różańca praktycznie nie odmawiam (no chyba, że
zostanie mi zadany jako pokuta). Natomiast do
niektórych "babć różańcowych" mam bardzo ciepły
stosunek, dlatego Twój wiersz mi się podoba.
Krucha samotność starości, poruszyłaś mnie bardzo
Babcie różańcowe tak koją nerwy...
Pozdrawiam :)
Wiersz-modlitwa, który opowiada o zwykłej, niepozornej
nadziei. Symbolizują ją paciorki różańca, przekładane
w dłoniach modlącej się osoby. Mimo swojej prostoty ta
nadzieja jest silna, ale zarazem krucha, podatna na
wpływy czasu i życiowych trudności, ale wciąż
niezłomna w wierze, że ktoś wysłucha prośby.
(+)
nadzieja towarzyszy nam dok końca.
...dziękuję Zenku za odwiedziny; spokojnego dnia Ci
życzę:))
Gdy już wszystko umiera pokzostaje nadzieja
Pozdrawiam serdecznie