Rozbierasz mnie...
Inspiracja do tego wiersza byl wczorajszy wiersz Feminy-dziekuje ci Aniu. Tresci sa przeciwstawne,tak samo jak tytuly.
Ubrana w suknie nadziei
prog domu przekroczylam,
z wiara o slicznej przyszlosci
w szczesliwa milosc wierzylam.
Wiele przebarwnych sukien
wnioslam w twoj dom wspanialy,
lecz one w tych pieknych pokojach
wlasciwych miejsc nie mialy.
Przytulne, wieczorne rozmowy
dawno swoj sens zatracily,
gdy tylko ty racje miales,
a ja-ani krzty sily.
Wszelkie urocze plany
stracily swoja realnosc,
gdy przyszlo ci przeliczac
zadze pieniadza brutalnosc.
Spalilam wiec szybko nadzieje
w kominka szczapach plomieniach,
zyc jednak bez niej nie umiiem,
to jakby- zapadla sie ziemia.
Rozbierasz mnie powoli
z tych sukien,ktore kochalam,
czy chcesz mnie naga tu trzymac,
gdzie chlodem wieje od rana?
Czy chcesz naprawde milosc,
co we mnie gleboko ma miejsce
wyrwac, podeptac,zabic
i w kamien zamienic serce?
To jednak ci sie nie uda,
pozbieram te moje suknie
i znajde dla nich przystan,
nie musza sie meczyc okrutnie.
Bo zycia twarde prawa
znaczyc wcale nie musza,
ze zlote gory pieniedzy,
tecze mych uczuc udusza.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.