Samobójczyni
Przewieszona przez balustradę
Płakała-
Niedoceniona szesnastolatka.
Zero pomysłów na przyszłość,
Na przyszłość zero ambicji...
Różowe włosy miała,
Żółte jak kocur oczy.
W duszy muzyka jej grała
Gdy z balustrady spadała...
Wreszcie dotarła do kresu
Marzenie jej się ziściło.
Krew włosy jej zlepiła,
Serce przestać biło...
Tłum gapiów począł plotkować
O samobójczej śmierci
- Coś najlepszego zrobiła?!-
Kobiety zaczęły zrzędzić.
- Czy zmysły postradała?
- Czy może chłopak ją rzucił?
- Eh... dziewcze młode było,
Pijane- nie wiedziało, co robiło...
Mijały dnie i tygodnie
Aż w końcu temat się znudził
I nikt się nie dowiedział
Że Bóg na Górze się smucił...
Bo stracił On swą owieczkę,
Od bram piekieł jej nie uwolnił.
Odbierając swe cenne życie
Pochłonie ją wieczne nie- bycie.
Różowe włosy miała,
Żółte jak kocur oczy.
Tak bardzo go kochała
Że życie przez niego przegrała...
Po utracie mojego ukochanego wszystko straciło sens, jednak skończenie z życiem w taki sposób świadczy tylko i wyłącznie o egoiźmie. Nie będę egoistką i z podniesionym czołem pójdę dalej... Tam gdzie słoneczko świeci najjaśniej... :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.