Skradziony rękopis
Gdybyś był przy mnie jak strofy wiersza,
leżał jak tomik blisko na trawie
i szeptał słówka, dłońmi rozpieszczał,
marzeń zatrzymać już nie potrafię,
bo myśl wymknęła się spod kontroli.
Cudny dytyramb płynie do nieba.
Ty możesz miłość z kartek wyzwolić.
Wystarczy, że będziesz; wiele nie
trzeba.
Chcę hymn o szczęściu z kimś czytać
razem,
a to niełatwe będzie niestety.
Tu moją skargę zdaniem wyrażę,
życie rękopis skradło poety.
Nie musisz cennym być woluminem,
nie szukam także białego kruka.
Cud macierzyństwa może mnie minąć,
a więc czym prędzej do drzwi zastukaj,
bo z krwi i kości potrzebny chłopak.
Chociaż bym miała chęci najszczersze,
a nie zrozumcie tego na opak,
to przecież dziecka nie spłodzę z wierszem.
Komentarze (47)
Podoba mi się, romantycznie i wesoło.
:))
Wielki uśmiech :) Mnóstwo humoru i przewrotnie.
Perełka prawdziwa. Pozdrawiam