Ślimak Cezary
Ślimak Cezary czerwcowego poranka
Gdy pełznął z wolna w ogródku gdzie
zakwitły kwiaty
Pochłonęło go pragnienie, myśl dziwna i
wartka
By poszukać trochę mleczy i młodej sałaty
Z drugiej strony drogi było takie pole
Ślimak go dobrze widział bo było na
wzgórku
Stwierdził- Muszę tam dziś dotrzeć,
tamten zagon wolę
I zaczął z wolna pełznąć w obranym
kierunku
Poszedł przez bujną trawę, już wkrótce
pobocze
Wciągnął swój domek brązowy gdzie rosła
tymotka
Tuż przy drodze brudna ziemia i kamyczków
krocie
Tam też naszego Winniczka pewien chłopiec
spotkał
Bartosz co spokojnie szedł sobie do szkoły
Widząc w komosach Winniczka biało-
brązowego
Stanął, oglądnął ślimaka lekko przerażony
Rzekł spokojnie, choć twardo- Gdzie się
pchasz kolego ?!
Czy musisz tu przechodzić, życie Ci nie
miłe ?
Samochody i traktory jeżdżą tutaj często
Wracaj więc do ogródka, nie pchaj się na
siłę
By swojej wycieczki nie zakończyć
kiepsko
Wziął ślimaka delikatnie, przeniósł do
ogródka
I dalej podreptał do szkoły w
Niegardowie
Ślimak już tu zostanie, sprawa jasna,
krótka
Już wesoło pełznie w nagietków sitowie
25.06.2020r.
Komentarze (6)
Dobre serduszko ma Bartosz. Pamiętam jak moje dzieci
ratowały dżdżownice topiące się w kałużach. Był też
jeżyk znaleziony na ulicy i kilka innych zwierzątek.
Pozdrawiam ciepło.
z przyjemnością czytam ten wiersz ...
Przyjemna bajka. :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Fajna Bajka :-) A Bartosz dobry chłopak :-)
Pozdrawiam :-)
Urocza bajka :) pozdrawiam z uśmiechem :))
Mateusz to mały ekolog. Fajna dydaktyczna bajka.