Słowa
Słowa jak trzy kamienie rzucone w
studnię.
Nawet wiatr z moich włosów
nie schwyci ich w locie,
nie potarga im sylab.
Jestem uchem,
które dosłyszeć nie może
drżenia głosu Twego.
Czyżby kamień ciśnięty w studnię
nie był kamieniem?
Czy to studnia, w której się przeglądam
wyschła z zapomnienia?
Trzy słowa, już o sześć za dużo.
Zamykasz w dłoniach twarz,
a łzy płyną pomiędzy palcami,
jak słone rzeki w wyschniętych korytach.
Oczyszczona przepraszam.
Ukorzony wybaczasz.
Znów kwitną fiołki na śniegu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.