O smutku i nadziei
Wieczorem przychodzi po mnie,
jakby Mu wolno było,
Smutek- zwykły, ludzki
I pyta co się zdarzyło.
Mówię, że dobrze bez Niego
dzień mi sie dziś układał
i wcale sobie nie życzę,
aby mi czas mój skradał.
Patrzy na mnie spod byka
i robi tę swoją minę
"Dlaczego nie chcesz mnie kochać?"
- pyta- "Choćby przez małą chwilę?"
Żal mnie za serce moje
objął mocnym uściskiem
i myślę, że może ten Smutek
Dobrym będzie braciszkiem...?
Biorę Go w małe dłonie,
Kładę na swoje kolana
I pytam: "Może Smuteczku,
zostaniesz choćby do rana?"
Smutek uśmiechem mnie darzy,
bo także się cieszyć potrafi,
zwłaszcza gdy siostra Nadzieja
w życiu Mu sie przytrafi...
Komentarze (2)
Dobra recepta. Smutek może się do mnie uśmiechnąć.
I to jest właśnie poezja. Super opisałaś, jakby
złagodziłaś smutek. Tak też można radzić sobie w
życiu. Brawa za postawę. Podoba mi się.