Sprawiedliwość
Dali nie z ręki, lecz z tacki
garści srebrnozłotych darów,
ległeś odrzuciwszy macki
pasożytów snu - koszmarów.
Ja ci chciałem dać człowieku
krzewinkę ciągle zieloną,
garści najzdrowszego leku,
tyś odgrodził się zasłoną.
autor
Sigul
Dodano: 2006-10-15 13:57:23
Ten wiersz przeczytano 426 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.