Świat fizyki...
Zamykam oczy i spoglądam na magiczny
grzmot,
Który budzi mnie z fizycznej pustki.
To niczym znak od losu,
Jak list od fizyków, których już z nami nie
ma...
Czuję, że znam ich marzenia,
Iż wspominam ich co dnia...
Zawsze gdy patrzę na żarówkę widzę
przystojnego Edisona,
Gdy jednak włączam radio mam przed oczami
Marconiego!
Jak bardzo tęskno mi do niego,
Bowiem wciąż nie poznane dla mnie to drzewo
nauki.
Geniusz, który promieniował od nich,
Niczym światłość głoszonych przez Einsteina
poglądów...
Odpływam w zapomnieniu,
Przechodzę sublimację...
Staję się gazem lekko unoszącym nad
Ziemią,
Opiewam cały świat.
Jest cudownie, marzę i śnię,
By móc tak trwać lekka, zwinna...
Wszędzie mnie pełno.
Dotykam gwiazdy, wędruję z księżycem,
Przechodzę kolejne przeistoczenie.
Znów jestem wolna, nieograniczona,
Staję się słońce jasno świecącym.
Budzę świat do życia,
Daję energię i koloruję szare ludzkości
życie...
Dzielę się promieniami,
Obdarowuję ludzi uśmiechem.
Jak wielka moja moc!
Jestem tylko oddaloną gwiazdą,
A wszyscy tak bardzo tęsknią, gdy mnie nie
widać.
Jest znów radośniej... radują się ze mną
towarzyszki chmury,
Żegnam deszcz i śnieg!
Teraz jest sucho i pogodnie,
Bo w życiu zawsze jest sens by żyć.
Ból istnienia zamykam w probówce,
Którą wypełniam kwasem solnym...
Żegnam dawny świat, który niewiele był
wart!
Teraz zaczynam nowa erę nauki!!
czas na nowe postanowienia.. :))
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.