Szept...
Szeptu nie z tłumi
Bicie twego serca
Nie zagłuszy go nawet
Marsz krzykliwych wron
Gdy kłamstwem, zawiścią
W imię sprawiedliwe
Kołysze się łańcuch
Przewiązany u rąk
Dotyka pogardą
Struny litościwe
I szarpie krzepnące
Na skórze mej rany
Ten co dłonią namaszczał
Cnoty dobrotliwe
Krzycząc i od złego
Zachowaj mnie panie
Przytłacza logiką
Sobie tylko znaną
Wewnętrzny mój opór
Stłumiony zewnętrznie
Demagogie wtłacza
Wprost do moich tkanek
By zabrać mi wolność
By spętać me serce
Lecz coś pozostaje
Skryte nienazwane
Co nie ugnie się nigdy
Pod pręgierzem wiary
W słusznie sprawiedliwą
Jedyną tylko prawdę
Którą chcą nam w mówić
Od wieków już kłamcy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.