A tak uparcie punkt zbierałem
A tak uparcie punkt zbierałem,
Liczyłem wszystko tak dokładnie.
I wyszło w końcu, że przegrałem,
Znalazłem się na samym ,,na dnie''.
Już oglądałem z bliska metę,
Szarfa oplotła moje biodra.
Lecz coś przerwało tą podnietę,
Wizja przestała być mi szczodra.
Kumpel się wdarł do serca żony,
Córka zaczęła wciągać nosem.
Synek wypija litrów tony,
Jak mam zawalczyć z takim losem.
Co mam uczynić by przestała
Zadręczać mnie przedziwna opcja.
By już wróciła, chwila mała,
Lub nie groziła mi adopcja.
Z rozpaczy gryzę swe sumienie,
Oraz łzy łykam zrozpaczony.
Liczę, że kiedyś to odmienię,
Powróci do mnie czas stracony.
A tak uparcie się starałem,
Liczyłem wszystko tak dokładnie.
I wyszło na to, że zaspałem,
Znalazłem się na samym ,, na dnie''.
Komentarze (2)
Samo życie... Człowiek stara się jak może a i tak
często wychodzi nie tak, jak chcemy... Pozdrawiam
cieplutko...
Ciekawie o niedopatrzeniach. Msz ten wers " Znalazłem
się na samym "na dnie". " brzmi dziwnie. Może
lepiej byłoby np "Znalazłem się niechcący na dnie"
lub inaczej. I jeszcze "litrów tony" czytam sobie
"już galony". Mam nadzieję, że nie uraziłam autora
tymi czytelniczymi uwagami. Pozdrawiam.