Tobie
Otwartą, delikatną dłonią uderzam
bezgłośnie w stół,
gdyż przy Tobie w pięść się nie ułoży,
by tym gestem Cię nie skrzywdzić, choć Ty
wywołujesz łzy.
A one są słodkie,
bo płyną dla Ciebie i ciepło czuję na
policzkach.
Patrząc na Ciebie mam ogień w sercu,
który rodzi coś nowego, co objawia się w
uśmiechu widocznym w lustrze.
W mym białym umyśle pojawia się tęcza
dobrych kolorów,
co tworzą łąkę Twojego szczęścia.
I ono jest prawdzie,
rośnie i dojrzewa wraz z mą duszą w sercu
płonącą,
co chce się wyrwać, ulecieć jak gołąb i
krzyknąć,
że to anielskie słowo, nieskończenie
wyszeptane,
z siłą burzy powala zło, z
niewypowiedzianych zdań tworzy uczynki,
by dać wyraz temu, po co jest i dlaczego.
To przez Ciebie, dla Ciebie, ze mną, a z
niczego. J
edyna prawdziwe ma skrzydła – miłość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.