W tropiku...
Czarne chmury z kazdej strony
zdazaja do morza,
coraz ciemniej, coraz mroczniej
w gniewniejszych przestworzach.
Z dala pomruk gniewnych grzmotow
cisze tropiku przecina,
wysuszona zarem slonca-
raduje sie ziemia.
Blyskawice w dzikim tancu
w morza topieli znikaja,
fale gniewnie w bryzie bialej-
o skaly trzaskaja.
Huczy ,szumi i szaleje -
wicher w palm koronach,
swym ogromem przebogata
wielkosc natury wielbiona.
Sciany deszczu rykiem wielkim
radosnie witaja,
pinie, palmy i kaktusy-
z kurzu rozbieraja.
Trwa to wszystko krotka chwile
-sliczne widowisko...
nagle milknie, juz odchodzi
uciszajac wszystko.
Na dodatek- cud spelniony-
most teczy na niebie...
zloto slonca, promyk jasny
bardzo dumny z siebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.