Trzymając za rękę Szatana
Wyczekiwałam
gdzieś
we wszechświecie
może na dnie oceanu
gdzieś
nie wiem po co i na co
Stałam
trzymając za rękę Szatana
na skraju załamania
nie błagałam o litość
bo czymże litość?
po co litość?
Smakowałam
z jego ust
najsłodsze owoce
dojrzałe owoce
trujące owoce
Zlizywałam
pot z jego czarnych skroni
to nie pot
tylko kwas
wżerał się w mą twarz
Rozkoszowałam się
ekstazą bólu
gdy wyrywał moją pierś
i smakował
gdy wbijał szpony między żebra
tak piekielnie torturował
i mimo że się bałam
zostałam...
Komentarze (2)
Niczym opis średniowiecznych tortur uwiecznionych na
świętych obrazkach.Brrrrr
wiersz naprawdę mroczny ale bardzo mi się
spodobał.Rozkosz ponad ból...można i tak.