Tylko jeden uśmiech
Dla Tej w którą wierzę...
Jest tylko jeden taki uśmiech potrafiący
poruszyć martwicę moich bladych oczu
Warg jędrnych uniesienie które wskrzesza
bosko
nie grymas i nie swawola lecz wierny
sygnał.
Od niego surowe krain otępienie się
uwolniło
uśmiech który słowem się stał i takim
pozostał
Który żywą wilgocią przywrócił blask
źródłom
A dłonie skalistym sklepieniem podstawę
dały nowym nie opisywanym historiom
Teraz gdy grunt uczucia nie skrwawionego
przypomina diamentowy cokół
teraz gdy przyrzeczenie zakreśla krąg
wieczności
zakwitam jak wrzos co niewiernością był
niegdyś zaklinany
A każda istota słowa nosiła na czole rysę
szyderstwa
Uwielbiam pląsać na Twych wargach
Niczym motyl tańcem porwany na mchy
anielskie
Wielbię tonąć w Twych mrocznych
źrenicach
Niczym zagubiony jeleń w kasztanowym
borze
Mgłą spozieram w dno Twej duszy
Tam ambrozje płyną z pieszczot
Tam ksiąg prawdy odwieczne i jedyne
W Twoich snach siebie szukam po skalistych
zboczach -
pewności na jutrzejszy dzień poszukuję
Jestem niczym motyl nocy
co przysiada lekko na urwisku Twej
poduszki
i trzepocze w zachwycie wytartą skrzydełek
delikatnością
- to moje usta i dłonie skrzydlate
muśnięciem
upraszają o kojący przed odlotem
pocałunek
Od najwyższej włosa Twego wspaniałości
poprzez głębokie - kasztanowe studnie
oczu
poprzez warg gorączkę
dłoni subtelność
w dno
w kraniec stóp
ja wierny konać pragnę
choćby mnie miał słoneczny żar
spopielić na proch szary i martwy -
zawsze czuwać i błagać jak ostatni nędzarz
będę
o kolejne dni i noce moich jedynych szans
odnalezienia się w Tobie
W jedwabnych mgłach późnego wieczoru
Ona w tło rozpalającego się miasta nocy
wystrojona
Niczym źrenica miłosnego sekretu
Teraz taka cicha - najbliżej mnie samego
W ramionach świadka, w czarnej czeluści
lasu
I ja przyrzekam opuszczając liścia okręt
drący
Na rwące topiele sercowej rzeki
Ofiaruję swą wierność od zarania
Dochowaną Kruczej Madame o gołębim sercu
W jedwabnych mgłach późnego wieczoru
Choć noc zbliża się oddechem głębokiego
mroku
Choć grudniowe zawieruchy smagają polnym
snem
Stoimy tu niewdzięcznie kwitnąc w sobie
wiosenną poświatą
Zalegamy ogrodem najbarwniejszym, muzą
wszechczasów
Wszechświatem wspólnej komunii -
Słońcem oraz Księżycem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.