Walka na ziemi
Krew leje się strumieniami
Łzy kapią z mych oczu bez przerwy
Tłum dziki rzuca w nas kamieniami
Ty starasz się opanować nerwy
Nie boisz się przeciwników
Mimo że są uzbrojeni
Nie boisz się też wyników
Tej walki bez szans - na ziemi
Dosięga Cię kamień-padasz na ziemię
Twa glowa krwawi obficie
Uciekaj!-krzyczysz do mnie
-Ratuj choć swoje życie!
W histerii nie wiem co robić
Padam skulona na ziemię
A oni chcą Ciebie dobić
Szatana-ziemskie to plemię
Twa glowa opada bezwładnie
Twój duch odchodzi do nieba
Zwyciężyłeś tę walkę
Krwi Twojej było tu trzeba
Czerwień krwi razi mnie w oczy
Miesza się z zielenią traw
Żółte slońce blyszczy w oddali
A od wschodu nadchodzi noc
Brąz konarów migocze od lasu
Błękit nieba zanika-już czas
A ja nie wiem co zrobić ze sobą
Płakać, krzyczeć, a może się bać…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.